Spotkanie z Gandzasarem Kapan dla Lecha miało być dopełnieniem formalności. Zaliczka z Poznania jaką udało się Kolejorzowi zapewnić miała sprawić, że spotkanie wyjazdowe powinno być jedynie przetarciem przed pierwszą kolejką ligową. Okazało się zupełnie inaczej. Goście od pierwszych minut zainteresowanie byli jedynie kopaniem piłki w pobliżu własnego pola karnego. Od wielkiego dzwonu poznaniacy próbowali jakiejś akcji, ale grając właściwie na stojąco nie udało się szczególnie zagrozić bramce rywala. Z drugiej strony gospodarze również nie wiedzieli co z piłką zrobić, choć widać było że akurat im się w piłkę bardziej chce grać.
W drugiej połowie zdecydowanie odważniej do ataku wyszli zawodnicy Gandzasaru, którzy znaleźli sposób na defensywę przyjezdnych i w miarę szybko przywrócili sobie nadzieję. Lubambo Musonda huknął nie do obrony i Lech miał już pewien problem. Kilkanaście minut później drugiego gola przyniósł stały fragment gry i wtedy sytuacja poznaniaków była nie do pozazdroszczenia. To oczywiście wina Kolejorza, który nie miał zamiaru grać w piłkę albo po prostu nie umiał. Gdy wydawało się, że nadejdzie dogrywka wynik uratował niezawodny Łukasz Trałka.
Jeszcze gorzej mecz zaczął się dla Górnika Zabrze, który nie wytrzymał dziesięciu minut i stracił gola. Ten sprawił, że zabrzanie mieli również utrudnione zadanie. Na tym jednak się wcale skończyć nie musiało, gdyż kolejne groźne akcje nadeszły. Całe szczęście, że moje oczy tego nie widziały. Brawo jednak za awans, który uratował Daniel Smuga, do niedawna trzecioligowiec.
W drugiej połowie zdecydowanie odważniej do ataku wyszli zawodnicy Gandzasaru, którzy znaleźli sposób na defensywę przyjezdnych i w miarę szybko przywrócili sobie nadzieję. Lubambo Musonda huknął nie do obrony i Lech miał już pewien problem. Kilkanaście minut później drugiego gola przyniósł stały fragment gry i wtedy sytuacja poznaniaków była nie do pozazdroszczenia. To oczywiście wina Kolejorza, który nie miał zamiaru grać w piłkę albo po prostu nie umiał. Gdy wydawało się, że nadejdzie dogrywka wynik uratował niezawodny Łukasz Trałka.
Jeszcze gorzej mecz zaczął się dla Górnika Zabrze, który nie wytrzymał dziesięciu minut i stracił gola. Ten sprawił, że zabrzanie mieli również utrudnione zadanie. Na tym jednak się wcale skończyć nie musiało, gdyż kolejne groźne akcje nadeszły. Całe szczęście, że moje oczy tego nie widziały. Brawo jednak za awans, który uratował Daniel Smuga, do niedawna trzecioligowiec.
Komentarze
Prześlij komentarz